drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 24 sierpnia 2010

51. Zmierzch korsarzy

Chyba każdy zna ten widok z filmów- smukły, szybki żaglowiec, na głównym
maszcie czarna flaga z wizerunkiem czaszki i dwoma skrzyżowanymi
piszczelami. Legenda o nich jest zarazem legendą Morza Karaibskiego.

Podwaliny potęgi morskiej Anglii wzniósł Król Henryk VIII , ale pod panowa-
niem królowej Elżbiety I rozkwitło korsarstwo. Korsarze byli potrzebni, by
walczyć z Hiszpanią o panowanie na morzach, odkrywać i zdobywać nowe
tereny dla Korony, a przede wszystkim zabierać Hiszpanom cenne ładunki
przewożone statkami z Nowego Świata. To właśnie za jej panowania wielu
zaczynało karierę jako korsarz, a kończyło ją w randze królewskiego admi-
rała.

Mijały wieki, sytuacja się zmieniła i Anglicy doszli do wniosku, że więcej
strat niż pożytku przynoszą korsarze królestwu Anglii.
We wrześniu 1718 roku król wydał dekret, nakazujący bezwzględne ści-
ganie korsarzy. Pozostawia im jednak pewną furtkę - ci, którzy do 5
września wyrażą swą skruchę i porzucą piracki fach, dostąpią łaski króla
i nie będą wobec nich wyciągane konsekwencje.
I tak zaczęła się stuletnia wojna z piratami.

Większość piratów pochodziła ze Szkocji, a ich bazą wypadową była wyspa
Providencia w archipelagu Bahama.
W swoich wyprawach trafiali na Kubę, Martynikę, Meksyk, Cartagenę i
było im obojętne, czyją własnością był rabowany przez nich statek- równie
skutecznie rabowali statki angielskie, hiszpańskie, francuskie.
W pierwszych latach wojny z piratami najwięcej strat ponieśli właśnie
Anglicy, lecz król nie ustawał w ściganiu piratów- królewskie statki patro-
lowały Morze Karaibskie, lecz piraci, ci morscy włóczędzy, skutecznie
wymykali się patrolom, docierając nawet do wybrzeży Afryki.
Niekiedy jednak udawało się schwytać przestępców- raz nawet dwudziestu
czterech - i zawiśli na drzewach w White Point, niedaleko Charlestonu.
Przyznacie, że była to specyficzna dekoracja.

W okresie wojny z piratami, wielu z nich przeszło do historii, głównie z powodu
swych krwawych wyczynów.
Oczywiście nie wszyscy piraci byli Anglikami, wielu z nich pochodziło z
Nowego Jorku, Jamajki i Hiszpanii.
To w tamtych czasach świat dowiadywał się o istnieniu kapitana Teach, zwane-
go Czarną Brodą, o pięknym katalończyku , don Pedro Gilbercie, którego
wielkie, czarne oczy, bujne, kruczoczarne włosy i zniewalający uśmiech
przyprawiały kobiety o drżenie serca. Niemniej znany był Edward Low,
urodzony w Westminsterze i Charles Gibbs z Rhode Island w Ameryce Płn.

W owym czasie najwięksi piraci spotykali się w Nowym Orleanie. Położenie
Nowego Orleanu sprzyjało takim spotkaniom, bo każda wyspa na rozlewisku
Missisipi była tajnym obozem piratów. To właśnie w Nowym Orleanie kwitł
handel niewolnikami, a największe zyski czerpał z niego Jean Lafitte.
Lafitte sprzedawał niewolników...na wagę, po dolarze za funt. Flota Lafitte'a
była w ciągłym ruchu, napadając bez różnicy statki amerykańskie i
angielskie. Wysepka Barataria staje się królestwem tego pirata, jego flota
prawdziwym postrachem wszystkich statków.
Wiek XIX zupełnie nie sprzyja korsarstwu i Lafitte jest w wielkich tarapa-
tach. W ciągu dwóch miesięcy stara się , by jego ludzie mogli podjąć
normalne życie i osiedla ich wszędzie tam, gdzie kto wyrazi życzenie. Gdy
wyspa Barataria całkowicie pustoszeje, Lafitte podkłada ogień i wysadza
w powietrze wszelkie zabudowania, sam przechodząc do legendy.

A to wszystko również wyczytałam w książce "Burzliwe dzieje Morza
Karaibskiego".