drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 27 sierpnia 2010

52. Odchudzanie i okolice

Chyba jednak idzie jesień. Właściwie to jest dość ciepło, bo 20 stopni, tylko
jeszcze trochę dżdżu, a zaczniemy obrastać mchem. Jak dla mnie to za dużo
wilgoci. Przed deszczem schroniłam się w Empiku.
Trafiłam pomiędzy regały z tzw. "prasą kobiecą" i rzuciło mi się w oczy,
że najwięcej miejsca przeróżne pisemka poświęcają odchudzaniu.

W odchudzaniu się, to ja akurat jestem niezła, pół życia się odchudzałam.
Od kilku lat wiem, że jest to sprawa z góry skazana na niepowodzenie, o
czym poinformowała mnie pani endokrynolog. Początkowo nie wierzyłam,
ale teraz wiem, że to prawda.

W każdym razie temat odchudzania jest sztandarowym tematem większości
kobiecych czasopism, bo każda z nas chce wyglądać zgrabnie.

Kilka lat temu postanowiłyśmy wraz z koleżanką zrzucić nadmiary wagowe
i wybrałyśmy się do... dietetyczki. Gabinet pani specjalistki robił miłe
wrażenie, na ścianie wisiały certyfikaty i dyplomy. Dietetyczka poprosiła
o ostatnie badania, jęknęła na widok mojego poziomu trójglicerydów i patrząc
mi głęboko w oczy wyszeptała:" musi pani jeść mniej tłustych mięs i wędlin, a
więcej warzyw, ale o tym porozmawiamy za chwilę". Rzeczywiście, za chwilę
zaczęła mnie wypytywać co jem i w jakich ilościach i jej oczy zaczynały pomału
wychodzić z orbit. Wreszcie wyjąkała : " już nic nie rozumiem, to skąd takie
złe wyniki? Czy pani na coś choruje?". Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że
owszem, choruję na jedną z chorób autoimmunologicznych i to prawdopo-
dobnie już od dłuższego czasu, ale zdiagnozowana zostałam niedawno.
"To czemu mi pani o tym nie powiedziała?" A czemu pani mnie o to nie
zapytała?
Pani dietetyczka rozłożyła bezradnie rączki, oddała mi mi moje wyniki badań,
wydała karteczkę do recepcji, że wizyta była bezpłatna.

Koleżanka była "prostszym" przypadkiem, dostała rozpiskę co i w jakiej ilości
ma jeść, oraz zapewnienie, że po 3 miesiącach owej diety nie będzie już nigdy
tyła. Rzeczywiście, przez te 3 miesiące schudła, po 3 następnych wróciła do
poprzedniej wagi.
A piszę o tym wszystkim dlatego, że czasopisma dla pań załadowane są
dobrymi radami jak schudnąć, co jeść, jak jeść, jak często i jak przestawić
swą psychikę by wytrwać w tym wyścigu do smukłej sylwetki.

Niestety żadne pisemko nawet słówkiem nie pisnęło, że dieta odchudzająca,
taka uniwersalna, jest tylko dla stuprocentowo zdrowych osób; że przed
każdą zmianą sposobu odżywiania powinna się dana osoba dokładnie prze-
badać u internisty i endokrynologa. Bo niektóre tak modne i skuteczne
( w sensie spadku wagi) diety mogą zrujnować zdrowie, narazić na udar,
doprowadzić do choroby nerek, pogłębić niektóre dolegliwości.
Po prostu dieta odchudzająca musi być indywidualnie dopasowana do danej
osoby, niczym proteza.

Podczas tych kilku miesięcy, które przeżyłam w wielkim stresie, schudłam.
Funkcjonowałam na granicy nadczynności tarczycy i nawet czekolada mi nie
szkodziła. Nie schudłam za dużo, ogólnie 1 rozmiar, ale w spodnie rozmiaru
"M" bez trudu wchodzę. Czy lepiej wyglądam? - ależ skąd, stres pozostawia
bardzo widoczne ślady. Czy się lepiej czuję - też nie, nie mogę pozbyć się wew-
nętrznego "dygotu" i jakiegoś irracjonalnego lęku.

A tak przy okazji: odkryłyśmy z koleżanką, że wiele tych diet rodem z pise-
mek dla pań, układają nie dietetycy, ale redaktorki danego czasopisma
"na podstawie własnego doświadczenia", jak nas poinformowano w jednej
z redakcji.
Podejrzewam, że to pewnie w ramach oszczędności- dietetykowi trzeba
przecież zapłacić odpowiednią stawkę za artykuł.