drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 14 lutego 2013

Walentynki.....

... a ja od wczoraj chodzę  nabuzowana  i zła jak osa.
Ze trzy tygodnie  temu miałam kłopot z akumulatorem. Postało sobie nasze
autko kilka dni na mrozie  i padł roczny akumulator.
No cóż, niby normalka, jak  masz dzieci i samochód to wiadomo, że masz
kłopot,  jak mawia  moja koleżanka.
Akumulator został  naładowany, akcelerator sprawdzony, wszystko było
dobrze.
Do wczoraj - gdy już rano z lekka  oprzytomniałam, postanowiliśmy ze
ślubnym pojechać na cotygodniowe zakupy i jeszcze kilka spraw  po drodze
załatwić.
Sprężyłam się, zrobiłam listę zakupów i spraw do załatwienia,  wytaszczyłam
michę dla kotów , pomiziałam czarnego, bo się łasił i rozsiadłam się
wygodnie w autku. Ślubny przekręcił kluczyk i rozległo się cichuteńkie
"pssss" i.... cześć- akumulator znów padnięty. No normalnie  wściekłość mnie
 ogarnęła . Po telefonie mieli  dowiezć nam  zasilanie w ciągu godziny. Dowiezli
dziś - w efekcie samochód stoi w warsztacie. Głównym podejrzanym jest
alarm, który prawdopodobnie się zbiesił i ma gdzieś przebicie. Ja zupełnie nie
rozumiem po jaką nagłą cholerę ten alarm jest zainstalowany - gdy zacznie
wyć to ani my, ani nikt inny złodzieja nie dorwie.Tłumaczyłam do mężowi 100
 razy, ale on uparty  bo zawsze miał alarm, więc niech dalej będzie.
Dziś załadują akumulator, na wszelki wypadek odetną alarm i może wreszcie
będzie spokój.
No i jak mam w tych warunkach świętować Walentynki??? Zresztą mój mąż
nie uznaje Walentynek, podobnie jak Dnia Kobiet. Matki, Babci, Dziadka.

Ale tym wszystkim , którzy dziś świętują życzę
                       Wesołych Walentynek