drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 16 kwietnia 2016

weekendowo

                               Ta melodia nieodłącznie kojarzy mi się z morzem, plażą, wakacjami

Rozmarzyłam się od rana. Chodzi za mną rejs po Morzu Śródziemnym.
Naprawdę niewiele brakowało by było to marzenie zrealizowane, raptem
pół roku zabrakło do jego realizacji. Już miałam wybraną trasę, "radziecki
łącznik"  już omówił z nami trasę, zapewnił, że bilety na statek będą i....
u nas ogłosili stan wojenny. No i nici z tak pięknych planów.
A już w wyobrazni widziałam się na pięknym wycieczkowcu, wyobrażałam
sobie jak się wyleguję na leżaku obok  basenu pełnego wody morskiej, 
sącząc powolutku zimny, ożywczy napój, rozkoszując się morską bryzą i
ciepełkiem. 
Już obmyślałam jakie to ciuchy wezmę i co tym razem kupię w Stambule,
cieszyłam się ogromnie, bo rejs zaczynał się w Stambule, potem mieliśmy
płynąć do Warny, Trypolisu, Tunisu, Algieru,Neapolu , Aten i stąd już powrót
do Stambułu.
Głównie nocą mieliśmy pokonywać odległości pomiędzy miastami, dni były
przeznaczone na zwiedzanie.
Rok wcześniej na takim rejsie był mój ślubny i postanowił, że teraz kolej 
moja i córki.
Wyżywienie ponoć było super,  w każdy wieczór dancing (to akurat mojemu
nie pasowało)  dobra muzyka albo jakiś seans filmowy. I miało być super.
A zamiast tego był ośrodek wczasowy 60 km od stolicy i oganianie się
od komarów, bo ośrodek w  lesie był. 
No a po stanie wojennym już nie było takich możliwości. 

Ogólnie biorąc to ja mam pecha do realizacji marzeń - jako dziecko marzyłam by tańczyć w balecie.
Moja edukacja w balecie zakończyła się w czasie drugiego roku - zrobiłam
szpagat i nagle straszliwie zabolało mnie kolano. 
Potem było bieganie od jednego ortopedy do drugiego, Rtg nic nikomu nie
rozjaśniło, a kolano wciąż puchło i bolało a ja nie mogłam ćwiczyć. 
W końcu jak niepyszna wróciłam do  normalnej szkoły.
Kolano bolało mnie przez 35 lat, aż wreszcie okazało się, że  mam pozytywny
test łąkotkowy i kolano zoperowano.
Nawet nie wyobrażacie sobie co to za uczucie, gdy stajesz na bolącej dotąd nodze a tu....zero bólu, można bezkarnie ją zginać i też nie boli.
To było nawet piękniejsze niż pierwsze pointy** i oklaski na występach.
Przy okazji  wyszło na jaw, że jestem wybrakowanym egzemplarzem bo mam
zle zbudowane stawy kolanowe i nic dziwnego, że łąkotka popękała.
Drugie kolano też mi nawaliło, ale spokojnie  z nim chodzę dalej, czyli dobrze 
się prowadzę. 
Zgodnie z zaleceniami nie biegam, nie forsuję schodów, nie dzwigam i nawet
ćwiczę mięśnie czworogłowe ud a jeśli stoję to z zablokowanymi mięśniami,
by chronić kolana.
I tak na wszelki wypadek staram się nie marzyć o niczym - widać, że należę
do tych, którym marzenia się nie spełniają, więc po co się łudzić. 

Dziś mimowolnie byłam świadkiem dość burzliwej i wielce niewybrednej
wymiany zdań.
Panie kłóciły się niemal pod moimi oknami i przez moment pomyślałam, że to
może dwie posłanki z wrogich sobie frakcji się spotkały.
Ale nie, to były dwie sąsiadki- pani "A" ma córkę, która  ponad 10 lat temu
powiła dziecię, którego ojcem jest syn pani "B".
Młodzi dziecko spłodzili, ale pani "B" była zdania, że jej synek nie powinien
się żenić "z taką wywłoką" jak córka pani "A". 
Pani "A" też nie chciała by zawierali małżeństwo, bo ów skarbuś pani "B
trudnił się okradaniem mieszkań i samochodów i co jakiś czas szkolił się
w więzieniu.  Zadowoliła się tym, że uznał dziecko za swoje i jej córka 
wystąpiła o alimenty. 
No ale sami wiecie jak wygląda ściągalność alimentów - kochany synuś pani 
"B" ani nie płacił, ani nie interesował się dzieckiem.
Pani "B" też się  dzieckiem nie interesowała, bo to było dziecko "wywłoki"
Po kilku latach, córka pani "A" poznała odpowiedzialnego chłopaka, wyszła za niego za mąż, wyprowadziła się z W-wy i urodziła jeszcze dwoje dzieci.
Drugi mąż, który pokochał swą pasierbicę chciał ją zaadoptować, ale ojciec
biologiczny dziecka stanął okoniem - po jego trupie, nie pozwoli bo kocha
dziecko. Nie feler, że  nie płacił alimentów  (przecież siedział często w pace),
że dziecka nie odwiedzał (tłumaczenie jak wyżej), że nawet nie bardzo wie
jak córka ma na imię,bo (tłumaczenie jak wyżej) ale on ją kocha. 
I dziś, pani "A" i pani "B"   omawiały ten problem - do konsensusu nie doszło,
ale nawymyślały sobie  zdrowo i soczyście.
A jak pamiętam, to one się nawet kiedyś przyjazniły, ale to były czasy, gdy
ich dzieci jeszcze były w szkole podstawowej. 
Czasem nawet nie trzeba włączać  telewizora by mieć kiepską rozrywkę. 

**
pointy- baletki umożliwiające stanie na samych czubkach palców.