drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 2 lipca 2016

Cud nad Wisłą

W czwartek napisałam, że sytuacja się  wyjaśnia, pan od układania gresu
pojawi się u mnie w weekend.
Znając już  z grubsza termin tej wizyty, w czwartek oczywiście poczytałam
do pierwszej w nocy, mając w planie pobudkę w piątek tak mniej/więcej
około 9 rano.
I gdy spokojniutko spałam, nagle zostałam dość gwałtownie postawiona
na nogi o godz. 7,00 rano. 
W pierwszej chwili byłam przekonana, że mąż mi zasłabł i muszę go ratować
ale w końcu dotarło do mego zaspanego mózgu, że skoro stoi  nade mną to
chyba jednak nie zasłabł.
Okazało się, że za niecałą godzinę ma przyjść "pan od gresu", więc trzeba jeszcze przygotować mu miejsce pod cały majdan, zabezpieczyć w domu
podłogi, żeby mógł się swobodnie poruszać, pościelić  łóżka, zjeść  leki
i śniadanie oraz zmienić bieliznę nocną na ubranie. 
Pobiłam  chyba rekord świata- gdy przyszedł już kończyłam śniadanie
a podłogę  dekorowała folia i karton falisty. 
Układanie  gresu trwało cztery godziny. Potem pan od gresu poszedł
w jakąś  niedaleką siną  dal, bo wrócił o godz. 20,00 by zafugować ułożone
płytki.
Przy okazji wszyściutko po sobie elegancko posprzątał, a nawet wyniósł
do śmietnika to co było do wyrzucenia. Dał rachunek na  materiały oraz 
na usługę, którą wykonał. Robocizna i materiały - 610,00 złotych.
Jutro już mogę wejść na loggię i ją zmyć po fugowaniu. 
Pan od gresu robi również remonty mieszkań, jako że ma własną  firmę, 
a takie drobne, jak nasze zlecenie przyjmuje gdy ma jakiś przestój 
w trakcie dużego  remontu i może na kilka godzin  wpaść,  np. by ułożyć 
kafelki. Firmę po prostu przejął po swym ojcu. Istniała  jeszcze za
czasów PRL.
Jestem zachwycona jego pracą - prawdziwy profesjonalista.  Firmę ma
zgłoszoną do Le Roy Merlin i właśnie  przez nich na niego trafiliśmy.
Nic nie zapaćkał, sam był niezwykle starannie i czysto ubrany, niepalący.
A językiem polskim operował lepiej niż  niejeden radiowy redaktor.
No wreszcie jakiś normalny "przedwojenny" fachowiec.
Poniżej-  tak dziś wygląda podłoga mojej loggii 





Jeszcze tylko ją trzeba  przemyć. Jak widzicie bałagan przed
budynkiem w dalszym ciągu kwitnie. Podobno w poniedziałek
będą zdejmować rusztowania. 


Miłego weekendu wszystkim życzę:))