drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 3 września 2016

Nie samymi kłopotami......

....człowiek żyje.
Żeby już zupełnie nie sfiksować i nie wpaść w depresję, zabrałam się za zrobienie
kompletu składającego się z naszyjnika, bransoletki i kolczyków.
Sprawa była o tyle prosta, że osoba, dla której to robiłam ułatwiła mi pracę, bo
spodobał się Jej jeden konkretny  naszyjnik, ale miała zastrzeżenia co do koloru.
Po jednym dniu przeczesywania netu znalazłam właściwy kolor i by oderwać myśli
od: "co właściwie memu chłopu jest" i innych związanych z tym spraw zabrałam się
za koralikowanie.
Naszyjnik zrobiłam właściwie w jeden wieczór, jedynie zapięcie dorabiałam
następnego dnia.
Potem siedziałam wgapiając się godzinami w koraliki, zastanawiając się jakim
wzorem zrobić bransoletkę.
Kombinowałam niczym koń pod  górę, raz zaczęłam, popatrzyłam, popatrzyłam
i sprułam. W pruciu to ja mam piekielną wprawę, zwłaszcza gdy w grę wchodzi
jakaś robótka  na drutach lub szydełku. Ale w koralikach też mnie ta dolegliwość
dopada.
W końcu, gdy ponownie posplatałam koraliki, uznałam, że będzie dobrze. Trochę
się pogłowiłam nad zapięciem i w końcu zrobiłam je też z koralików.
Miałam już gotowe dwie rzeczy- zostały mi kolczyki.
Przyznam się Wam bez bicia- każde zrobienie przeze mnie kolczyków graniczy
z cudem, bo ja nie noszę kolczyków.
Zawsze boję się, że zrobię je za ciężkie, ale to jeszcze nic- mam kłopot ze
zrobieniem dwóch jednakowych, choć skrupulatnie liczę koraliki (teoretycznie do
trzydziestu liczę względnie sprawnie), ale i tak na ogół mam spore kłopoty by były
te kolczyki jednakowe.
Znajoma śmieje się  ze mnie, że powinnam robić kolczyki dla piratów, bo oni
przeważnie noszą tylko jeden kolczyk.
 No i w ramach zajmowania myśli czymś innym niż choroba męża, powstało to:
A potem, idąc za ciosem zrobiłam jeszcze jeden naszyjnik,  ściegiem
siatkowym , też z takich rureczek, ale w innym kolorze. Teoretycznie miały
kolor srebrny - tak długo, dopóki się nie naświetliły w świetle lampy.
Teraz mają kolor jasno turkusowy. Też ładne i to na tyle, że nim zdążyłam
je "obfocić" , jeszcze "ciepłe", zniknęły w kieszeni mojej koleżanki.