drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 14 września 2016

Mix

Nie ukrywam - jestem  nałogowcem. Nałogowo czytam, nie tylko książki,
czasopisma także. Regularnie dwa tygodniki - "Polityka" i "Newsweek".
Czytam i jednocześnie dołuję się oraz podbudowuję. Brzmi to dziwnie, ale tak
właśnie jest. W poniedziałki pedzę do kiosku po Newsweek, w środę po
Politykę.
Dołuję się, bo tym co nam zafundowała część społeczeństwa  trudno się nie
dołować, a podbudowuje mnie to, że nie ja jedna  jestem zdołowana i opinię na
ten temat , podobną do mojej lub wręcz taką samą, mają osoby znacznie
mądrzejsze niż ja.
Ale właściwie dziś chcę Was nieco ponudzić.
Otóż aktualny Newsweek przypomniał, że w tym roku mija 500 lat od śmierci
Hieronima Boscha.
Nie napiszę tu tego, co o jego twórczości napisał Newsweek, napiszę tylko to co
wiem i co ja myślę o jego twórczości.
Bo co napisał Newsweek, możecie sami poczytać. 
Jeśli idzie o życie tego malarza, to tak naprawdę nie wiadomo kiedy dokładnie się
urodził i z tego powodu obchodzimy rocznicę jego śmierci.
Wiadomo natomiast, że urodził się około 1460 roku w małym miasteczku
Hertogenbosch, leżącym około 80 km na południe od Amsterdamu, nad rzeką
Dommel. Najprawdopodobniej  nigdy tego miasteczka nie opuścił.
Pozostawił po sobie około czterdziestu obrazów, które są rozproszone po różnych
zbiorach, najwięcej chyba jest ich w Madrycie i Lizbonie.
Wydaje mi się, że malarstwo Boscha jest dość trudne w odbiorze dla kogoś, kto
nie za bardzo interesuje się sztuką.
Nie jest łatwo nawet zaklasyfikować je do którejś z przyjętych kategorii malarstwa.
Niewątpliwie malarstwo Boscha jest powiązane z symboliką póznego średniowiecza.
Sowa, która jest obecna w  wielu jego obrazach jest symbolem ludzkiego
zaślepienia - wszak sowa nie widzi w dzień, jest ptakiem nocy, diabła  i grzechu.
Dziurawy gliniany dzban wiszący na sęku drzewa to też symbol szatana, podobnie
jak nietoperz, kot, ropucha, ale są one przedstawione w postaci hybrydowej,łączone
z innymi, dziwnymi kształtami.
Dla mnie jego obrazy to świat koszmarnych  snów, halucynacji wywołanych gorączką.
Bo grzybków halucynogennych chyba nie używał.
Analizatorzy jego malarstwa dopatrzyli się  w jego dziełach wpływu pism
Ruysbroecka, belgijskiego kanonika, autora wielu pism mistycznych.
Odnajdują tu również  świat ludowych przysłów flamandzkich,magii i alchemii.
Zwiedzając w Wenecji  Pałac Dożów miałam okazję zobaczyć dwa obrazy - "Wejście
do Empireum" i "Potępieńcy". I tak jakoś mnie to malarstwo zainteresowało, że zaraz
po powrocie do  kraju, zakupiłam album z jego malarstwem.
Niestety była dostępna tylko niemiecka wersja, więc więcej się naoglądałam niż
naczytałam.
Jeżeli uda się Wam gdzieś obejrzec te obrazy Boscha, zwróćcie uwagę na bardzo
dziwne kadrowanie - tu wszystkie namalowane postacie unoszą się w jakiś sposób
nad ziemią, są mocno odrealnione- dotyczy to nie tylko ludzi ale i wszystkich
 dziwnych stworów i hybryd. I cały czas mamy wrażenie, że wszystko oglądamy
lecąc nad tą dziwną ziemią, zaludnioną dziwnymi, surrealnymi stworami.
Obrazy Boscha zbierał hiszpański król Filip II.  Jeden z hiszpańskich mnichów,
Józef de Siguenza, po obejrzeniu ich na początku XVII wieku, bardzo nowocześnie
odczytał sztukę Boscha, mówiąc, że "Bosch ośmielił się namalować ludzi takimi,
jakimi są wewnątrz swej duszy".
Bosch nie miał uczniów, nie mniej jego obrazy były wiele razy powielane przez
nieznanych kopistów oraz naśladowane.
Bosch uważany jest współcześnie za prekursora surrealizmu, tyle tylko, że jego
malarstwo było odzwierciedleniem duszy człowieka, jej mrocznej strony i bardzo
skomplikowanej natury.
I wolę jego obrazy niż surrealistyczne popisy malarskie współczesnych surrealistów.
Jeśli się mocno wynudziliście- przepraszam.
Mam cichutką nadzieję, że  nie ja jedna jestem wciąż pod wrażeniem Boscha.