drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

I jeszcze nieco "staroci"

 prababcia
pradziadek

A to moi pradziadkowie, rodzice  babci, która mnie wychowała.
Sprowadzili na świat jedenaścioro dzieci,  do wieku dorosłego wyżyło sześcioro.
Trzy córki i  trzech synów. I wszystkie dzieci otrzymały wykształcenie - chłopcy
wyższe, dziewczyny oczywiście niższe.
Dwie ukończyły Szkołę Handlową, a trzecia  Seminarium Nauczycielskie.
Pradziadek był sporo starszy od prababci i był wdowcem. W posagu wniósł do
związku córkę.
Na zdjęciu poniżej, zrobionym w 1890 roku jest ojciec mojej prababci z jednym
z synów.
Zdjęcie jest już mocno "sfatygowane" no ale jakby na to nie patrzeć
to ma już 127 lat.
Mam  w albumie znacznie więcej  zdjęć rodziny babci niż dziadka  a do
tego nie mam zupełnie zdjęć  rodziny mojej mamy.
Tak to jest gdy małżeństwo się rozpada w krótkim czasie po ślubie,
a dziecko trafia do rodziny jednego z rodziców ( w tym wypadku do
rodziny ojca).
Gdy jeszcze byłam dzieckiem bardzo lubiłam  babcine opowiadania
o jej dzieciństwie, o Lwowie w ktorym się urodziła i wychowała i za
którym bardzo tęskniła gdy w 1930 roku przeprowadziła się z mężem
i dwójką dzieci do Warszawy.
Przeżyła ogromnie fakt, gdy w  dowodzie osobistym jako miejsce
urodzenia wpisano  jej ...ZSRR.
Śmiałam się kiedyś, że gdyby nie wybuch pierwszej wojny światowej
zapewne moi dziadkowie wcale by się nie spotkali.
Bo dziadek przed wybuchem I wojny światowej mieszkał i pracował
w Wiedniu, a w chwili wybuchu wojny jego firma wraz z pracownikami
została przeniesiona do Lwowa, do macierzystej  centrali.
A w tej centrali pracowała wtedy moja babcia. Ślub  brali w czasie wojny.
I było mało odświętnie, bo nie było wesela ani pięknej ślubnej sukni.
I chyba jakieś fatum wisiało nad  rodziną- moi rodzice też pobierali się
w czasie wojny i mama była w granatowym kostiumie i wesela też nie
było.
A ja podtrzymałam tradycję- ślub brałam w białym kostiumie, a wesela
też nie było, bo byłam w tym czasie w żałobie po śmierci  dziadka.
Na szczęście wojny wtedy nie było tylko zwyczajny PRL.

Stare zdjęcia

Zajrzałam na blog Stokrotki, a tam zdjęcie z 1917 roku.
I pytanie, czy ma ktoś takie stareńkie zdjęcia.
Mam takie stareńkie zdjęcia, a niektóre nawet jeszcze starsze.
To zdjęcie poniżej jest z 1916 roku. Są na nim moi dziadkowie,
którzy mnie wychowali.
Zdjęcie zrobione w marcu 1916 roku we Lwowie. I jest to zdjęcie ślubne.
 To jest zdjęcie  mojej babci prawdopodobnie z 1908 roku
I zdjęcie mego dziadka  z okresu studiów w Wiedniu, zapewne
 z 1909 lub 1910 roku.
Mam w swych zbiorach jeszcze starsze zdjęcia- są to zdjęcia rodziców
tej pary, czyli moich pradziadków. Niestety nie wiem dokładnie z jakiego są
okresu.
Jest też sporo zdjęć opisanych enigmatycznie, np. Józef z synami, ale nie
mam bladego pojęcia kim był ów Józef ani jak mieli na imię jego synowie.
I nie ma już w rodzinie nikogo, kto mógłby mi to powiedzieć.
Dwie wojny światowe skutecznie zniszczyły wiele dokumentów i zdjęć
rodzinnych.
Gdy w 1945 roku dziadkowie powrócili do Warszawy znalezli w swym
mieszkaniu, na podłodze, wiele nadpalonych zdjęć rodzinnych. Żałowali, że
nie wzięli ich ze sobą na tułaczkę, gdy ich wypędzono  z miasta po upadku
Powstania, ale wtedy wolno było wziąć ze sobą zaledwie 1 walizkę, więc  nikt
z wypędzanych nie myślał o zabraniu ze sobą albumów ze zdjęciami.
Nie wiedzieli nawet czy ocalą własne życie, czy dojdą  spokojnie do granic
miasta i dokąd zostaną wywiezieni.