drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 9 czerwca 2017

Nowa teoria i.......

.....globalne ocieplenie.
A więc temat nadal aktualny i tak jakby każdego z nas dotyczy.
Na naszych oczach klimat się zmienia. Sama pamiętam  długie i bardzo mrozne
zimy. Zdarzało się nawet tak, że dzieci  ( w stolicy, a nie gdzieś daleko od
miasta) miały odwołane lekcje przez tydzień, by nie musiały w ten wielki mróz
wychodzić z domów. Bo w dzień wtedy bywało -20 stopni, a nocą temperatura
spadała do -30, a czasem i niżej.
Pamiętam też swój powrót z Zakopanego, gdy rano temperatura spadła do -27
stopni, a pociąg nieogrzewany stał kilka godzin w polu.
Ale od wielu lat nasze zimy są inne -owszem , nocą zdarzają się spadki temperatur
dochodzące nieraz do minus15 stopni, ale w dzień nie są temperatury tak niskie.
Tej zimy wiele razy słyszałam ostrzeżenie przed  mrozami- ale dotyczyło ono
spadków temperatur  raptem do  -10 stopni w ciągu  dnia.
Co do rzeczywistych przyczyn globalnego ocieplenia nie ma zgody.
Powstają coraz  to inne teorie. Tym bardziej, że zgodnie ze starym przysłowiem
"nie było nas a był las, nie będzie nas i będzie las". Ziemia i bez paskudnej
działalności człowieka podlegała przeróżnym zmianom klimatu.
Jak dotąd, w latach 1991 - 2011 badaniem przyczyn ocieplania się klimatu
zajmowało się około 10 tysięcy badaczy i 97% z nich optuje  za tym, że ocieplenie
klimatu jest pochodną współczesnej cywilizacji- urbanizacji, transportu, przemysłu,
rolnictwa.
Odmiennego zdania jest Maurice Cotterell - specjalista od plam na Słońcu - jego
zdaniem zapisy geologiczne wskazują, że dawniejsze wzrosty poziomu dwutlenku
węgla nie miały  nic wspólnego z jakąkolwiek przemysłową działalnością człowieka
bo takowej nie było.
Wzrost poziomu dwutlenku węgla zmagazynowanego w oceanach był efektem
maksymalnego nasilenia plam na Słońcu.
Duża ilość plam na Słońcu powoduje powstawanie chmur   nad powierzchnią tej
gwiazdy i tym samym  mniej promieni kosmicznych dociera  do naszej planety co
skutkuje zmniejszeniem parowania  ziemskich oceanów i powstawaniem nad Ziemią
mniejszej ilości chmur.
A mniejsza ilość chmur nad  Ziemią powoduje większe ogrzewanie jej powierzchni.
Uff, wielce to skomplikowane, ledwo pojęłam.
Każde globalne ocieplenie powoduje powstanie mini-epoki lodowcowej.
W czasach nowożytnych były trzy takie  mini epoki: I. lata 600-700, II. 1400-1500,
III ok. roku 1700. A epoki globalnego ocieplenia przypadały na wieki: VI, XIV
i ok.XVII.
A tak nawiasem - kiedyś w Oliwie, wszak nad  Bałtykiem, rosły i owocowały
ciepłolubne drzewka  pomarańczowe i mandarynkowe.
I były również lata, w których z Polski do Szwecji przeprawiano się po lodzie
saniami a w połowie drogi była nawet gospoda, by było się gdzie posilić, rozgrzać
i ewentualnie przenocować.

Istnieje jeszcze jedna teoria postępującego tak szybko globalnego ocieplenia
na Ziemi-  nie jest to wcale wina działalności człowieka, to rośnie temperatura
wewnątrz naszej  planety.
Ziemia ogrzewa się od swego środka, bo jak wiadomo jądro ziemskie jest ciekłe,
a położone jeszcze głębiej jadro stałe wewnętrzne zbudowane głównie z żelaza
i niklu. Temperatura jądra ciekłego to 4 do 5 tysięcy stopni, temperatura jądra
stałego jest jeszcze wyższa ale nie wiadomo ile ona wynosi. W okolicy litosfery
temperatura  wnętrza wynosi ok. 700 stopni Celsjusza.
I teraz pozostaje pytanie - co powoduje, że rośnie temperatura wnętrza Ziemi?
Dotychczas nie rosła w takim tempie, więc co się dzieje?
W drugiej połowie roku 2014  geofizycy z wielu stron świata donosili o bardzo
silnych dudnieniach niskotonowych wypływających z wnętrza Ziemi.
Zjawisko to mogło być wynikiem drgań planety spowodowanych  przenikającymi
ją falami grawitacyjnymi o bardzo dużej długości.
Jednym ze zródeł takich fal był Wielki Wybuch, drugim mogą być okrążające się
dwie gwiazdy neutronowe lub zderzające się dwie czarne dziury oraz......jakieś
ciało o ogromnej masie, poruszające się z dużym przyspieszeniem.
I teraz siedzą wszyscy biedacy w swych obserwatoriach, wertują teorię
względności w tę i z powrotem, debatując czemu takiego obiektu jak na razie nie
widać.
Obawiam się tylko, że gdy go zobaczą, będzie to ostatni widok w życiu całej
ludzkości.


Na podst.artykułu Ryszarda Winera,  Nieznany Świat 6/2017"Odlotowa Teoria",
cz.I.