drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 14 czerwca 2017

Mix......

.... bo podobno lubicie mixy;)

Walczę, walczę nadal z gołębiami o prawo do balkonu, a  dokładnie do loggii
sąsiadów, która jest nade mną.
Mieszkanie stoi puste a ja mam do niego klucze.
W pewnej chwili naiwnie  pomyślałam, że się wreszcie zraziły. Czyli jestem
stara ale nadal naiwna. W tydzień po poprzednim wyprowadzaniu stamtąd
ptaszysków, zauważyłam,że znów te paskudy latają pomiędzy balkonem nade
mną a podłożem w postaci trawnika. Pognałam natychmiast piętro wyżej.
Ptaszydła czujne, ledwie przekręciłam klamkę w drzwiach balkonowych ,
natychmiast poderwały się, więc przynajmniej zobaczyłam, którędy się
przedostają.
Mdli mnie z lekka gdy  wchodzę na ten balkon, bo one straszliwie brudzą.
Okazało się ,że łajzy bez trudu przelatują  pomiędzy prętami kraty, więc
postanowiłam, że nieco im sytuację skomplikuję i pomiędzy prętami,
w pionie, rozciągnęłam sznurki.
Pomogło, do pierwszego deszczu, bo mokre sznurki się rozciagnęły, więc
latające spryciule  zrobiły sobie miejsce, żeby się przecisnąć.
Znów usunęłam zaczątki konstrukcji gniazda, a część krat, tam gdzie były
zbyt luzne sznurki zasłoniłam wiskozową płachtą w upojnym, zielonym kolorku.
Poprzypinałam ją pracowicie do prętów kraty klamerkami do bielizny i od
3 dni śledzę, czy  aby znów się jakieś potwory ptasie nie usiłują tam wprowadzić.
Na razie spokój.
Mam nadzieję, że najpózniej 21 tego miesiąca przyjedzie na kilka dni właścicielka
i może wreszcie komuś to mieszkanie wynajmie.
No i mam  wrażenie, że w końcu sierpnia już nie będzie mnie interesowało czy
się tam usiłują  zagnieżdzić ptaszydła, bo mnie tu nie będzie.
                                                         *****
Czas do wyprowadzki umilam sobie drobnymi sprzeczkami z własnym mężem,
tak nieco w stylu Hamleta: brać meble, czy nie? oto jest pytanie!
Ilu dyskutantów tyle zdań. Mąż najchętniej zabrałby ze sobą wszystko, łącznie
z kolorem ścian. Ja wzięłabym niektóre, z córka  jest zdania, że ani jednego.
I coś czuję, że wyjdzie na jej.
A ja osobiście mam dylemat - założyć, że będę miała czas na koralikowanie
i wziąć tysiąc koralików wraz z przyległościami czy może nie?
A może lepiej sprezentować to komuś chętnemu i dać sobie spokój? I to jest
już moje  osobiste "hamletowanie".
                                                        *****
Czytam świetną książkę "Ślady sprzed milionów lat"  Michaela Baigenta.
Przy okazji odkryłam drugą, raczej nieznaną twarz Pitagorasa.  Czy wiecie ,że
był alchemikiem? A czy wiecie, że wiele lat żył w Egipcie gdzie zdobywał
wiedzę  tajemną i między innymi  poznał symboliczną interpretację egipskich
hieroglifów, o czym współcześni egiptolodzy nie mają bladego pojęcia?
I czy wiecie że Izaak Newton też się po kryjomu zajmował  alchemią? A czy
wiecie o tym, że współcześnie, wykorzystując instrukcje opracowane przez
dawnych alchemików otrzymano składnik zwany "czerwoną rtęcią"? To
związek rtęci i antymonu, a współcześnie udało się go otrzymać dopiero
w 1968 roku.
Jesteśmy zadufani i zarozumiali i nie chcemy przyjąć do wiadomości, że na
Ziemi istniały znacznie starsze i bardziej rozwinięte niż my cywilizacje.
A smutne jest to, że nawet nie usiłujemy dociec dlaczego uległy zagładzie.
Idziemy po linii najmniejszego oporu- zakładamy po prostu, że ich nigdy
nie było i skrzętnie usuwamy z drogi wszystko to, co mogłoby nam w jakiś
sposób popsuć nasze dobre samopoczucie.

A dziś "chodzi" za mną ta piosenka:
Miłego dla Was;)